Menu

poniedziałek, 11 maja 2015

Zarobić na rękodziele

Dziś będzie filozoficznie o rękodziele.
Nie mam się czym chwalić, więc pochwalę się swoimi przemyśleniami. Czasem chyba mogę, co?

Czy da się zarobić na rękodziele?

Trafia mnie... Za każdym razem, jak wchodzę na bloga o rękodziele i widzę hasło "nie da się zarobić na rękodziele" to mnie trafia. Nie powiem co, bo nie wypada. Nie lubię tego sformułowania. Naprawdę. Stawia ono człowieka w pozycji "nie zrobię, bo się nie da". Koniec. Klamka zapadła. Możemy iść do domu.

A da się? Hm... Teoretycznie się nie da, więc w czym rzecz?
Zaczynając jakikolwiek biznes (czy to w branży rękodzieła, budowlanej czy jeszcze jakiejś innej) istnieje duże ryzyko porażki. W każdej profesji można wyróżnić cztery dominujące grupy ludzi.
Są ci, którzy:
  • odnieśli sukces, pławią się w sławie i luksusie, stanowią czołówkę;
  • żyją jako tako, dają radę, ale muszą trzymać rękę na pulsie;
  • psują rynek i krew uczciwie pracującym ludziom;
  • ponieśli klęskę.
Stwierdzenie, że "nie da się żyć z rękodzieła" jest tak samo nielogiczne, jak stwierdzenie "nie da się utrzymać rodziny z jednej pensji". Wszystko rozbija się o indywidualne warunki i tylko przy nich możemy określić, czy zdanie jest prawdziwe czy fałszywe.

Współczesność nas rozpieszcza. Wiele rzeczy podanych jest, jak na tacy, o wiele nie musimy się martwić. Żyjemy w świecie przyjemności i oczekujemy, że wszystko w naszym życiu takie będzie. Ma być łatwo, przyjemnie i natychmiast, bez wysiłku. Nic innego się nie liczy. 
Zapewne znajdą się jednostki, którym uda się w ten sposób wejść na szczyt, ale nie oszukujmy się - to będą tylko jednostki. W większości przypadków by odnieść sukces potrzebna jest CIĘŻKA PRACA. I nie tylko przy wykonaniu przedmiotu. Obserwując rynek rękodzieła doszłam do wniosku, że samo stworzenie przedmiotu to pikuś, prawdziwa harówka zaczyna się przy jego odpowiednim wprowadzeniu na rynek.

Czy ja dam radę zarobić na rękodziele?

Oczywiście, że czasem pojawia mi się w głowie taka myśl. Jest kusząca.
Pracować dla siebie, na siebie i robić to, co się kocha najbardziej. Idealne połączenie przyjemnego z pożytecznym. Sprawy nie ułatwiają rzesze znajomych, co rusz podpuszczających stwierdzeniem "masz talent, powinnaś założyć własną firmę". Woda sodowa uderza do głowy, człowiek już widzi rosnącą w zawrotnym tempie sumę na koncie, już paraduje na zakupy po najlepszych sklepach i realizuje nawet najbardziej bezmyślne zachcianki, "bo mnie stać".
A potem wchodzi się w internet. Być może na  jakieś forum, być może do jakiejś grupy na portalu społecznościowym i odkrywa, że "takich jak ja jest tysiące".
Pufffff, czar prysł. Pozostaje gorycz rozczarowania, że dało się nabrać na czułe słówka.
Niestety z handlu ze znajomymi firmy się nie utrzyma (w większości przypadków).
A i znajomi po ujrzeniu cennika "profesjonalnego" mogą się szybko wykruszyć ("co, bez rabaciku? Ale my się znamy już x lat?").

Nie ma lekko. Trzeba zakasać rękawy i szukać swojej ścieżki.
Albo można rozłożyć ręce i powiedzieć, że "nie da się zarabiać na rękodziele".
Co kto woli.

Ja osobiście wolę przeznaczyć energię na dokształcanie się, ćwiczenie umiejętności, kształtowanie pomysłu i szukanie okazji.
Bo tak na prawdę, czy to istotne? Czy naprawdę warto tracić czas na refleksję "da się/nie da się zarobić na rękodziele"? Czy odpowiedź na to pytanie cokolwiek zmieni?

Ja stawiam przed sobą inne pytanie:

Jak zarobić na rękodziele?

Odnoszę wrażenie, że znalezienie odpowiedzi przyniesie więcej korzyści.

Dobra, dłużej nie truję.
Czas na sen.
Spokojnej nocy życzę/miłego dnia.

2 komentarze:

  1. To ja dorzucę parę swoich groszy - konkurencja jest duża, ale chętnych wbrew pozorom jest sporo. Znajomych oduczyłam rabacików, już nikt mnie o to nie pyta, a był czas, że było to nagminne... Czasem nawet nie odpowiadają ceny po rabacie. Ale przy ciężkiej pracy, dobrej reklamie, często też dobrej sieci poczty pantoflowej da się. Sama w to nie wierzyłam dopóki moje szycie nie przerodziło się w pomysł na firmę. Początki są trudne, trzeba mieć dużo samozaparcia, ale po czasie widać efekty. Nie każdy do Ciebie przyjdzie bo " ona ma taniej", "robi szybciej" itd.. ale nie ma co się poddawać. Zawsze to jest ryzyko, ale póki się nie spróbuje to człowiek się nie przekona. Trzymam za Ciebie kciuki!
    Pozdrawiam
    Gudrun

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za ten cenny komentarz. Miło się czyta takie wieści.
      Powodzenia i również trzymamy kciuki (hurtem) za Twój sukces.
      Pozdrawiamy

      Usuń