wtorek, 26 maja 2015
Praca tkacza od kuchni - dzień 3
>>Dzień 1<< był interesujący.
>>Dzień 2<< był intensywny.
Dzień 3 przynosi wyciszenie.
Wpadam w rutynę.
Unieść siatkę/płochę/nicielnicę/płochonicielnicę/to coś.
Przełożyć wątek.
Opuścić siatkę.
Przełożyć wątek.
Unieść siatkę.
Przełożyć wątek.
Opuścić siatkę.
Zamotać wątkiem: przekładamy czółenko pod 8 nićmi, cofamy się o cztery i znów przekładamy pod 8 nićmi... I tak do końca.
I wracamy do początku.
Góra.
Wątek.
Dół.
Wątek.
I tak przez najbliższe minimum 1,5 metra. Mam nadzieję.
Za mną połowa pracy. Połowa osnowy została już utkana, robótka przyrasta w spokojnym tempie i jak na razie nie sprawia większych kłopotów. Jest to powód do radości.
Na tym spokojnym etapie upłynęły mi około 3h. Jutro mam nadzieję dobrnąć do mety. Dziś z okazji Dnia Matki odpuściłam sobie nocne posiedzenie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz