Można powiedzieć, że mi się udało.
Jedno z postanowień noworocznych zaczyna nabierać kształtów.
Osobiście nie lubię, gdy między akapitami muszę oddzielać angielską wersję od polskiej. Nie chciałabym też, żeby wpisy miały kilometrową długość (a czasem potrafię się za bardzo rozpisać). Rusza, więc drugi blog - anglojęzyczna wersja tego. Mam nadzieje, że uda mi się wytrwać w jego pisaniu. Mam pilną potrzebę potrenowania języka angielskiego - a to jest dobra okazja.
Do przeczytania zapraszam: >>TUTAJ<<.
Wiele może się jeszcze zmienić (zwłaszcza nazwa, ciężko cokolwiek sensownego wymyślić, gdy ma się niewielki zasób słów i mgliste wspomnienie gramatyki), ale mam nadzieje, że jak na pierwszy raz wyszło całkiem dobrze, nikogo nie obraziłam, niczego nie przekręciłam i ogólnie da się w tym znaleźć sens.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz