Ale nie może...
Mikołaj/Gwiazdor zażyczył sobie odrobiny tajemniczości i zakazał wszelkich publikacji związanych z jego zamówieniem, a ponieważ jest teraz klientem numer jeden i całą moją twórczą uwagę mu poświęcam - pozostałam z niczym do pokazania.
No dobra...
Prawie całą uwagę.
Sobotę spędziłam na rozważaniach "a może by tak backstrap". Zawsze to jakiś sposób na tkanie, niskim kosztem (warsztat jest banalny do zbudowania w domowych warunkach... jeśli kilka patyków i deseczek można nazwać zbudowaniem). Broniłam się, bo kręgosłup jest problematyczny i wolałam go za bardzo nie obciążać.
Czy potrzeba tkania okaże się silniejsza?
Dla niewtajemniczonych - oto backstrap:
(Zdjęcie pochodzi ze strony: www.weavingwildwater.wordpress.com/)
Wszystko przez zdjęcie z 2012 roku. Przypadkowo na nie wpadłam i nie mogłam uwierzyć. Jakby ktoś mnie zapytał o backstrap, odpowiedziałabym, że znam tylko z teorii. A tu niespodzianka, zostałam przyłapana na gorącym uczynku. Mój mini backstrap:
(Zdjęcie pochodzi ze strony: www.wikingowie.bplaced.net/)
Skoro na krajce się sprawdziło to może i w większym formacie się uda?
A potem trzeba było zganić się za myśli niedozwolone - w końcu św. Mikołaj czeka, a ja tu bujam w obłokach.
Pamiętam ten rok. Siedziałaś za naszym namiotem i tkałaś ... :)
OdpowiedzUsuń