Menu

niedziela, 28 czerwca 2015

PKS Gniezno

Coś we mnie siedzi i spokoju nie daje. Pisać, nie pisać? Co z tym fantem można zrobić? Myśli buszują.

Jestem podirytowana wydarzeniami wczorajszego dnia. Część mnie stanowczo chce "coś" z tym zrobić, oczekuje konkretnych działań i sprawiedliwości. Część mnie czuje się pokrzywdzona/oburzona/zniesmaczona/rządna krwi. 

Ale od początku...


To miał być miły dzień.
Sobota, słońce świeci, spotkanie rodzinne - czyli przyjemnie i na wesoło.
PoTomek w swoim żywiole: kuzynostwo, plac zabaw - pełnia dziecięcego szczęścia.
Prawie wszystko poszło zgodnie z planem.
Prawie...

Czar miłego dnia prysł wraz z wybiciem na zegarze 19:08.
Spotkanie rodzinne odbywało się w Powidzu - miejscowości oddalonej o około 30 km od Gniezna. Na przystanku stawiliśmy się na 20 min przed planowanym odjazdem - chcieliśmy mieć pewność, że autobusu nie przegapimy.
My nie przegapiliśmy...
Autobus przegapił nas.

Okazuje się, że oczekiwanie na przystanku pks na nic się zdaje. Kierowcy mają swoje zwyczaje, a jeśli o nich nie wiesz - tracisz.
Kierowca autobusu postanowił zaoszczędzić sobie manewrów i zamiast pojechać na przystanek, prawdopodobnie zatrzymał się pod sklepem. Prawdopodobnie, bo my widzieliśmy tylko, jak wchodzi w zakręt na trasę do Gniezna.
Potem okazało się, że często ma miejsce ten proceder. Kierowcy zrobili sobie "umowny przystanek" w zupełnie innym miejscu niż przystanek pks.

W jakiej sytuacji nas postawił?
Godzina 19:08 - odjeżdża ostatni autobus.
Następny autobus przyjedzie dopiero następnego dnia.

Zupełnie obca dla nas miejscowość.
Syn (niecałe 2 lata) zmęczony, płacze od 20 min.
My nieprzygotowani na nocleg poza domem.
Pies sam w domu, w Gnieźnie (co ze spacerem?).
Dyżurny ruchu pks nie odbiera tel, nie ma możliwości nawet złożyć skargi na zachowanie kierowcy.

W całym tym nieszczęściu mieliśmy jednak dużo szczęścia - siostra męża mogła nam pomóc i odwiozła nas do domu. Ale co by było, gdyby nie mogła? Gdyby nie miała takiej możliwości?

Tak. Na samo wspomnienie odzywa się we mnie żądza sprawiedliwości. Chciałabym, żeby kierowca poniósł konsekwencje swojej lekkomyślności. Żeby wziął pod uwagę, że nie zawsze korzystają z trasy stali klienci, nie wszyscy muszą wiedzieć o umownych zwyczajach. Chciałabym, żeby zrozumiał ile kłopotu i problemów może przysporzyć jadąc na skróty. 

Mąż będzie składał skargę, chociaż sama nie wierze, byśmy tą drogą mogli cokolwiek uzyskać.
Pozostaje cierpliwe gromadzenie grosików i wiara, że niebawem uniezależnimy się od komunikacji państwowej.



Kiedy w grudniu wracałam od rodziców naszła mnie pewna myśl - nigdy więcej podróży pociągami w zestawieniu dziecko+pies (>>klik<<). Po wczorajszym dniu do listy dołącza PKS Gniezno.

Ale ten dzień wolę zapamiętać pozytywnie:




2 komentarze:

  1. Niestety znam to bardzo dobrze.... Upał a ja pojechałam do Wadowic. Przyjechałam od razu pytam skąd powrót. Okazało sie ze z tego samego miejsca. Po 3 h przyszlam w to miejsce i czekam czekam a okazalo sie ze bus stał uliczke dalej bo....? Kierowca był cos zjeść... Dobrze ze jak zobaczyl ze biegne poczekal ale podczas jazdy po rozmowie z nim ręce mi opadły.
    Synek uroczy i widać że mały rozrabiaka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie nieuczciwe praktyki kierowców warto zgłaszać. Nie wiem czy zostaną wyciągnięte konsekwencje wobec kierowcy, ale mam nadzieje, że skarga da mu do myślenia i na przyszłość zrezygnuje ze skracania sobie drogi.

      Usuń