Czas to nadrobić, prawda?
Luty zaskoczył mnie bardziej niż przypuszczałam. Coś mi się nawet udało stworzyć.
Poznajcie Zośkę, a właściwie prototyp Zośki.
Niewielka, akrylowa piłeczka, wypełniona ryżem. Ta konkretna miała tendencje do odchudzania. Po drobnym udoskonaleniu powstała Zośka Numer Dwa - nie dała się jednak sfotografować.
Zośka Numer Jeden przerobiona została na jajo. Pomysł załatania dziur, którymi ryż ucieka okazał się nietrafiony. Ze wstydu się schowała.
I tylko to jedno zdjęcie Zosiek mi zostało.
W lutym Nasz Dzielny Przedszkolak miał okazję po raz pierwszy brać udział w przedszkolnym balu przebierańców. Miał być Bob Budowniczy, albo Kot Prot, a wyszedł... łucznik (dla bardziej wtajemniczonych Robin Hood). Z tej okazji Matka-Rękodzielniczka na szybko musiała stworzyć kaptur. Musiałam, no...
Kiedyś będę musiała się ostro tłumaczyć z takiego wyboru przebrania.
Udało mi się stworzyć, również koralikowe kółeczko. Trenuję robienie zapięć toggle. Staram się w wolnych chwilach trenować nowe umiejętności.
(tutorial: >>tutaj<<)
I tak minął cały luty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz