Menu

piątek, 3 lipca 2015

Asta Handmade

Zdradzę Wam pewien sekret.
Idealnie się złożyło - 100 post i nowy krok.
Ważny krok.




Zrobiłam sobie dziś wycieczkę do Poznania.
Wycieczka ta miała jeden cel - założenie swojego Startup`u.

Tak! Z dniem dzisiejszym Asta rusza ze swoim pomysłem, umiejętnościami i krosnem w świat biznesu. Odczuwam lekki niepokój, ale coś wewnątrz mi podpowiada, że to właściwy kierunek działania.
Podjęłam w życiu wiele szalonych decyzji...


W telegraficznym skrócie: Po (niecałych) trzech miesiącach związku zamieszkaliśmy razem. Po 3 miesiącach od wspólnego zamieszkania zaręczyliśmy się (właściwie to nieoficjalnie już pierwszej nocy, jak się poznaliśmy, ale jakoś nikt nie brał tego na serio). Po 11 miesiącach od zaręczyn wzięliśmy ślub.
A potem pojawił się PoTomek.


Skoro tamte szaleństwa dały pozytywny rezultat, czemu nie dorzucić do tej listy własnej firmy?


Więcej na ten temat napiszę na pewno, jak nieco się oswoję z tą myślą i przetestuje temat od środka. Mam wielkie nadzieje, więc... ACH!


Dzieje się, dzieje i to dużo. A ja jeszcze nie mogę uwierzyć, że to nie sen.

A czego brakowało do pełni szczęścia? TAK! Mikołaj dziś u mnie był! (Właściwie to nie wiem czy Mikołaj, bo pan się nie przedstawił. Zgarnął podpis, wręczył paczkę i tyle go widziałam, ale mniejsza o szczegóły - najważniejsze, że...) Paczka! Dostałam paczkę! Nareszcie jest u mnie i... Zresztą sami zobaczcie, jakie cuda:


Ukradkiem przeglądałam, podglądałam, oglądałam, zaglądałam - na tyle, na ile PoTomek mi pozwolił. Cuda, cuda, cuda. Nic tylko brać i tkać...
A jeśli o tkaniu mowa... Jedna z piękności utknęła w połowie osnuwania. Wydarzenia dzisiejszych dni (cały ten stres, niepokój, wymieszane z podekscytowaniem i radością) i temperatura zaowocowały totalnym brakiem sił i gąbkom zamiast mózgu.

Idę ochłonąć.

2 komentarze: