Menu

środa, 22 lipca 2015

Porwana przez UFO


Znikło mi gdzieś 11 dni życia. Widział je ktoś może?
Nie ogarniam, jak do tego doszło. Znowu...
Zegarek z kalendarzem robią mi psikusa, prawda?



Po ostatnim wpisie (>>klik<<) coś mnie zaczęło gryźć. Naszło mnie pytanie, jaki jest poziom mojego okrucieństwa i... przeraziłam się.
Szybka analiza stanu pracowni wykazała:
  • 3 rozpoczęte krajki (2 tabliczki, 1 inkle loom);
  • 1 coś na szydełku;
  • 1 serwetka frywolitkowa (na Wielkanoc miała być, 2014 roku);
  • 1 serwetka szydełkowa (na Wielkanoc 2015);
  • 1 szalik (knitting loom);
  • 2 szaliki (szydełko tunezyjskie);
  • 1 misio na szydełku;
  • 1 kosz na zabawki PoTomka z resztek włóczek.

Zapewne o czymś jeszcze zapomniałam.
Chociaż mam cichą nadzieję, że to już wszystkie moje zaległości. Nic w przyrodzie nie ginie, jakbym zapomniała to przypomni o sobie, jestem tego pewna.

Szybki rachunek sumienia? Okazuje się, że minęło 11 dni. Nie były to dni zmarnowane. Dowody rzeczowe poniżej.

COŚ NA SZYDEŁKU
Akcja zaczyna się w okolicach sierpnia/września 2014 roku. Krótko po tym, jak szydełko stało się jasnym i zrozumiałym narzędziem pracy postanowiłam rzucić się na głęboką wodę - zrobię szal z włóczki moherowej. Szalowi nie podołałam, a włóczkę postanowiłam przeznaczyć na bolerko/sweterek. W połowie drogi poszło na dno szafy i tam wolno dojrzewało do decyzji - co z tym fantem zrobić.
Każdy kto ma doświadczenie w pracy z moherowymi włóczkami wie jedno - pruje się to fatalnie. Stanęłam przed decyzją: wyrzucić czy robić dalej.
Szkoda mi było włóczki. Sentyment też swoje robi - wykończyłam posiadany motek i robótka wróciła na dno szafy. Do ukończenia brakuje mi jeszcze trochę włóczki, więc robótka musi poczekać ze zmianą statusu. Przynajmniej sumienie czuje się czyste - nie zaniedbałam projektu, nie mam włóczki.




KOSZ NA ZABAWKI
Krótko po zakupie młynka dziewiarskiego udało mi się część zapasów włóczkowych przerobić na sznurek. Powstaje on z resztek włóczek, których nie mam do czego wykorzystać, a żal wyrzucać. Uznałam, że pstrokaty kosz na zabawki dziecięcy to dobry pomysł.


I oto po krótkim czasie mój wzrok cieszy dno kosza. Cały zapas sznurka przerobiony, można tworzyć kolejny.



SZALIK DLA MĘŻA
Udało mi się wreszcie przysiąść i zrobić szalik dla męża. Będzie mu cieplutko zimą - jeśli takowa postanowi do nas zawitać. Poszło na niego ponad 2 motki włóczki YarnArt Alpine Alpaca. Wyszedł z niego mięsisty grubasek. Ścieg ten jest bardzo włóczkożerny.




KRAJKA TABLICZKOWA
Udało mi się ukończyć jedną z krajek tabliczkowych. Ze względu na specyficzny wzór, który wzbudza różne emocje i bywa źle interpretowany powstrzymam się przed jego publikacją.
Jeden projekt ukończony jest, więc jest dobrze.

I tak mi uciekło ostatnio dużo czasu...
Dzień dobry, nazywam się Patrycja i zostałam uprowadzona przez UFO (UFO -  Un-Finished Object)...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz