Menu

sobota, 9 sierpnia 2014

Zmiany, zmiany...

Przyszedł czas na zmiany.
Udało mi się dotrzeć tu przed upływem pełnego roku - dobry wynik.

Przyznaję z ręką na sercu, że nie był to stracony rok. Wraz z nadejściem moich 30 urodzin do mojej małej pracownik zawitał nowy pomocnik - inkle loom. Ten niewielkich rozmiarów kawałek drewna odmienił moje życie i rozkochał w sobie. A wszystko za sprawą przypadku...

Często miałam okazję zaglądać na zagraniczne strony wzdychając "kiedy i ja to cudo będę mieć". Któregoś dnia facebook "wypluł" mi na tablicy odnośnik do firmy Drzeworyt i chwytliwego hasła: " Chętnie zrealizuje również Twój pomysł". Krótka wymiana zdań, szczegółowy opis preferencji i już następnego dnia moim oczom ukazał się piękny widok:
Źródło:  >>TUTAJ<< *

Tak oto w ciągu krótkiego czasu dołączyłam do szczęśliwych posiadaczy inkle loom, a moje twórcze życie się zrewolucjonizowało. Od tej pory praca poszła bardzo szybko i w krótkim czasie moja kolekcja wzbogaciła się o kilka nowych krajek. Do tej pory napotkałam tylko jeden problem - zbyt szybko kurczące się zasoby wełny. Przy standardowym systemie tkania nie dawało się to aż tak mocno odczuć. 

Chwilowo inkle loom powędrował do kąta, a jego miejsce zajęło szydełko. Czas poszerzyć horyzonty i nauczyć się nowych technik. 

Tylko skąd ja wezmę na to wszystko wełnę? 

---
*Mam tylko nadzieję, że autor zdjęcia nie obrazi się za wykorzystanie go w notce. Zależało mi by w pełni oddać piękno urządzenia, a w moim domowych warunkach ciężko o to. Pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz