Są takie chwile kiedy zastanawiam się gdzie przebiega granica między rękodziełem a mini produkcją.
"Lubię przedmioty ręcznie wykonywane, są takie niepowtarzalne".
Tak... Bardzo niepowtarzalne. Jedyne w swoim rodzaju - myśli sobie Asta dziergając czwartego króliczka. Odnoszę wrażenie, że mam deja vu, albo coś, ale chyba już tą mordkę gdzieś widziałam.
Czasem jednak nie sposób inaczej. Znaczy może i sposób by się znalazł, może nawet byłby lepszy, ale jak się patrzy w oczy dziecka proszącego o zrobienie takiego samego króliczka to jakoś tak ciężko wykrztusić "Nie!". Bierze się do ręki szydełko i powstają kolejne kopie pierwszego króliczka.
A wszystko się zaczęło od jednego milusińskiego znalezionego >>O TUTAJ<<.
Pozwoliłam sobie wprowadzić jedną małą zmianę w króliczku i wydziergany ogonek zastąpiłam (u niektórych) małym pomponem. Jakoś lepiej mi się prezentuje w tej wersji.
Króliczek podchwycił uwagę bardzo szybko i zyskał wielu zwolenników, a ja odkryłam nieznane dla siebie lądy - opcję "kopiuj-wklej" rękodzieła.
Króliczki - jak to w ich naturze leży mnożą się w zastraszającym tempie. Przez moment ich szeregi zasilił nawet Czesiu (to ten różowy), który jednak szybko pokicał do nowego domu oczekiwać na swojego właściciela.
A ja mam dziwne przeczucie, że jeszcze się z króliczkami spotkam nie raz. Niedługo to ja przez sen będę ten wzór robić.
Czy to jeszcze rękodzieło?
Very cute :)
OdpowiedzUsuńThank you :)
UsuńŚwietne króliczki :)
OdpowiedzUsuń