Przedmioty żyją własnym życiem - czasem mam wrażenie, że nawet lubią zabawę w chowanego. Często mam problem ze zlokalizowaniem czegoś w miejscu, w którym powinno leżeć. Zwłaszcza kiedy potrzebuję tego teraz i natychmiast, w domu posiadam sztuk "jeden".
Szczególnie igła ma skłonności do oddalania się w dowolnie upatrzonym kierunku. Nie ważne, że dałabym sobie rękę uciąć, że właśnie trzymałam ją w rękach lub odłożyłam o "tu, dokładnie tutaj". Chwila nieuwagi, a ona udaje się na wycieczkę, albo inicjuje zabawę w chowanego - jak kto woli. Lubi się ze mną droczyć i to bardzo. Za każdym razem w takiej sytuacji
powtarzam sobie, że muszę nabyć więcej igieł do wełny, ale realizacja ciągle
odwleka się w czasie. Daje jej to zapewne satysfakcje - wie, że jest
jedyna i bez niej nie ruszę z pracą dalej, więc to wykorzystuje i się przy tym świetnie bawi. Ona się chowa, a ja na kolanach przeczesuję każdy milimetr podłogi w nadziei, że w końcu ją znajdę...
Przemilczę, że przeważnie znajduje się gdzieś na wysokościach. Odrobina odpowiedzialności z jej strony - wybiera miejsca poza zasięgiem małych rączek.
Ale miło by było od czasu do czasu znaleźć ją tam, gdzie się zostawiło...
A właśnie - gdzie moja igła?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz