Zjawił się u nas niespodziewanie. Nikt nie podejrzewał, że może zapukać do naszych drzwi. Nie byliśmy przygotowani. Nie przejmował się. Wtargnął do naszego domu, zdezorganizował codzienność i wymusił uległość. Przeklęty wirus.
Pracownia chwilowo zamknięta, szydełka/czółenka poszły w kąt, a ich miejsce zastąpiły chusteczki, termometr i różne podejrzane chemikalia.
Jesteśmy na dobrej drodze do wyzdrowienia. Gorączka już odpuściła. Pozostał katar, ale widać, że broni się ostatkiem sił. Przynajmniej, jeśli chodzi o dziecko. Kochany PoTomek jest grzecznym dzieckiem. Chętnie dzieli się z innymi tym co ma (chyba, że akurat ma piłkę/długopis - tym się nie podzieli, nie ma mowy). Tym razem podzielił się wirusem. A ja nie będę wyrodną matką, która kaprysi nad prezentami od własnego dziecka. A co mi tam. Daje to biorę.
I tak sobie choruję.
Wierzcie mi. Nie ułatwia to pracy. Na szczęście też jej całkiem nie wyklucza. Ufff.
Powoli wracam na właściwe tory. W ruch poszła nawet Alize Diva. Szczegółów na razie nie zdradzę. Będą zdjęcia, będzie więcej informacji. Inaczej nie robi to takiego wrażenia.
Eksperymentuje również z nowymi włóczkami, szukam tych "idealnych". W "wolnej" chwili przysiadam do Kartopu Nubuk i dziergam króliczka.
Tak - znowu robię króliczka.
Nie - nie pamiętam, który to z kolei.
Pomysł był taki, że robię króliczka dla syna. W trakcie pracy pojawił się jeden problem. Włóczka jest tak przyjemna w dotyku, że nie wiem czy będę w stanie się odkleić od gotowej maskotki. A przecież ma być przetestowana w warunkach bojowych. Chcę mieć pewność, że spełnia wszystkie moje wymagania i oczekiwania. Jednak wstępnie moje serce kupiła. Ach! Cóż za rozkosz.
Przede mną jeszcze kilka nowości. Każda teoretycznie ma swoje zadanie przydzielone. Niestety trudno powiedzieć, jaki będzie końcowy efekt. Przykładowo. Planowałam z Kotka utkać kilka krajek, ale korci mnie większy projekt - jakaś torebka, czy zapaska (tak, wiem - będzie lincz za akryl). Czas pokaże.
A oto mały (oczekujący na swoją kolej) zbiorek:
Zbliżają się święta wielkanocne, a u mnie jakoś nieświątecznie. Zero kureczek, kurczaczków, jajeczek, zajączków. Zamiast tego króliczek, liczy się?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz