Menu

poniedziałek, 29 września 2014

Zakupowe szaleństwo

Uwielbiam kiedy paczki przychodzą zgodnie z planem, a zawartość zgadza się w każdym calu. Moja cierpliwość dziś została wynagrodzona i nawet syn postanowił zrobić matce niespodziankę - dodatkową drzemkę w ciągu dnia, żeby mogła nacieszyć się w tym czasie cudownościami.

Cieszę się, tak bardzo się cieszę, że nawet się pochwalę.

Ogólnie zaczęło się od tego, że (prócz tunezyjskiego szaleństwa) natchnęło mnie na maskotki. Przyjemnie dzierga się uśmiechnięte, kolorowe stwory, a jeszcze przyjemniej obserwuje się późniejszą reakcję obdarowanego malca. Czemu by, więc nie spędzić nadchodzącej zimy w przyjemnych, wesołych barwach? Przy wykańczaniu najnowszej maskotki pojawił się kłopot - oczy. Chciałam je również wydziergać, ale efekt nie był zadowalający, a maskotka traciła na swym uroku. Najlepsze rozwiązanie? Bezpieczne oczy! Ale skąd takie wziąć skoro lokalna pasmanteria oferuje tylko przylepiane (najgorsza opcja, jeśli ma się w domu Szkraba na etapie odgryzania guzików)? Z pomocą przyszedł facebook...

Będąc w różnych grupach zajmujących się rękodziełem wszelakim nie da się nie wpaść na pytanie "gdzie zakupujecie materiały". Kilkukrotnie obiła mi się o oczy odpowiedź: "kamart". Z ciekawości zajrzałam i od razu dałam się urzec. Mają to czego potrzebowałam - czarne oczka 5 mm. Przejrzałam wiele stron w poszukiwaniu tych cudeniek, ale wszędzie odchodziłam z kwitkiem. Aż wreszcie mam- rozwiązanie problemu samo przyszło.

Stało się...
Zrobiłam zakupy sugerując się wypowiedziami na facebooku.

Oczywiście nie mogłam poprzestać na jednej pozycji na liście zamówień - "bo skoro już płacę za przesyłkę..." i wzbogaciłam się o niemały pakiecik mojego ukochanego kotka oraz (kolejny) zestaw szydełek.


Tak. Dałam się namówić, nie uczę się na błędach itp.
Jakiś miesiąc, może dwa miesiące temu miałam nieprzyjemne doświadczenia z zakupem tanich zestawów szydełek i obiecałam sobie więcej tego nie robić. Znaczy sam zakup i zwrot był przyjemny, bo bezproblemowy, ale rozczarowanie związane z odkryciem, że produkt nie nadaje się do pracy zabolało i pozostawiło niesmak ("a czegoś Ty się kobieto spodziewała za niską cenę?!"). A jednak zaryzykowałam i wstępnie powiem, że nie żałuję. Czas pokaże na ile mam rację.


Co mnie skusiło? Cena za 9 szydełek w rozmiarze 2-6 na poziomie 25zł miała tu swoje znaczenie, ale głównie chodziło o gumowa rączkę. Przyznaję, że aluminiowym szydełkiem dobrze mi się pracuje na "luźnych" formach, ale przy maskotkach szybko męczyły mi się ręce. Potrzebowałam czegoś co dobrze leży w dłoni i da się tym dobrze manewrować.
Do tematu powrócę jakoś za tydzień, jak już nabiorę trochę doświadczenia z nimi. W tym momencie, jestem na etapie "zakochanej nastolatki", zachwycam się, wad nie widzę i nie dopuszczam do siebie myśli, że mogą jakieś posiadać. Czas pokaże na ile związek okaże się owocny, a pierwsze wrażenie się utrzyma.

A do Kamartu jeszcze zapewne powrócę nie raz...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz