Ostatnio trochę kręcę.
Całkiem pozytywnie przyznam mi to idzie.
Wszystko zaczęło się od refleksji "co ja mogę zrobić z tymi resztkami włóczek zalegającymi w kącie?". Kilkukrotnie próbowałam się ich pozbyć/rozdać. Kończyło się tym, że większość potulnie wracała do kartonu, i jak mantrę powtarzałam "na pewno jeszcze się przydadzą".
Klapki z oczu opadły.
Nie przydadzą się w tej formie, jakiej są, ale szkoda też wyrzucić. Sama już nie wiem co tam mam, jaki skład i skąd do mnie przywędrowały.
Cóż począć?
Zakupić młynek do robienia sznurka!
Mogłabym się pokusić o tańszą wersję - laleczkę dziewiarską, ale coś czuję, że wieki by mi zeszło na przerabianiu tego, a czasu to ja mam, jak na lekarstwo. Potrzebowałam czegoś szybkiego, więc mam.
I kręcę...
Test możliwości
A co dalej?
Kosz na zabawki dla syna!
Mam tylko nadzieję, że skończę kręcić nim Młody z zabawek wyrośnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz