Szydełkowanie wciągnęło mnie bez reszty.
W pocie czoła, jednym okiem łypiąc na Pomysłowego Brzdąca dzielnie walczyłam z ostatnim wyzwaniem - żabą. Efekt przyznam zadowalający. Moja pierwsza maskotka wykonana w ten sposób, druga odkąd chwyciłam szydełko w dłoń (ale o tym kiedy indziej).
Pomysłowy Brzdąc zrobił dziś mamie niespodziankę i udał się na dłuższą niż zwykle popołudniową drzemkę. Na tyle długą, że mama dała radę dokończyć Żabolka. Zakończenie prac nad maskotką i koniec drzemki dziecka zbiegły się w czasie, więc wykonanie zdjęcia pamiątkowego nie należało do najłatwiejszych. Nowy przyjaciel szybko został zaakceptowany. Teraz przed nim test bojowy - sprawdzenie wytrzymałości materiału na zmasowany atak małych rączek... i ząbków.
Ale dla tego uśmiechu warto było podjąć wyzwanie, a ja już w głowie mam kilka innych pomysłów.
Jaka maskotka będzie następna?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz