Nie mogę w to uwierzyć.
Serio. Siedzę, wpatruję się w kalendarz i nie wierzę własnym oczom. (Odnoszę wrażenie, że jednak często nie dowierzam temu co widzę.)
Stało się. Niezaprzeczalnie dziś jest 17-09-2017.
Co to oznacza?
- 10 lat temu utkałam swoją pierwszą krajkę.
- 5 lat temu założyłam tego bloga.
Brzmi to trochę jak sen.
Pamiętam swoje pierwsze kroki. To było działanie po omacku. Przecież nie miałam od kogo poznać techniki "na żywo", podpatrzeć co i jak należy zrobić. Cała moja wiedza startowa opierała się na wygrzebanych w czeluściach Internetu informacjach oraz własnej wyobraźni. Poszło metodą prób i błędów - zaskoczy, albo nie zaskoczy.
Zaskoczyło.
Niestety dziś nie posiadam już moich pierwszych utkańców. Zaginęły w czasie ostatniej przeprowadzki. Smutno mi ogromnie z tego powodu. Wiele lat jeden z nich dzielnie mi służył (ach ten akryl, hi hi). Pierwszej krajki niestety nie sfotografowałam, więc nie mam nawet możliwości się pochwalić, jak wyglądał.
17-09-2007 powstały w sumie dwie krajki, zachowały się zdjęcia tylko jednej:
Dumna jestem z niej niesamowicie. Nawet fakt nierównych brzegów mi nie przeszkadza. Moja jedna z pierwszych utkanych krajek. Pierwsza o długości ponad 2 metry.
Przez te 10 lat trochę kilometrów włóczki przerobiłam. Wypróbowałam też różne opcje tkania: bardko, półnicielnica, inkle loom. Przetrenowałam różne techniki:
Wzory proste |
Wzory wybierane |
Krokbragd (krajka w owieczki) |
Tabliczki |
Minęło 10 lat. Aż? Tylko?
Patrząc na moje prace teraz, porównując je z poprzednimi - zrobiłam ogromne postępy. I nie planuję na tym poprzestać. Nie wiem dokąd poprowadzi mnie to tkackie szaleństwo, ale zamierzam sprawdzić dokąd prowadzi ta droga.
Patrząc na moje prace teraz, porównując je z poprzednimi - zrobiłam ogromne postępy. I nie planuję na tym poprzestać. Nie wiem dokąd poprowadzi mnie to tkackie szaleństwo, ale zamierzam sprawdzić dokąd prowadzi ta droga.
A dziś? Dziś czuję się szczęśliwa. Zadowolona. Spełniona.
W końcu najwspanialszym sposobem spędzenia 10 rocznicy był skok w klimaty wczesnego średniowiecza. Ach, co to był za dzień, co to był za dzień...
W końcu najwspanialszym sposobem spędzenia 10 rocznicy był skok w klimaty wczesnego średniowiecza. Ach, co to był za dzień, co to był za dzień...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz