Tak. Nareszcie jest. Nadeszła. Oficjalnie.
Nie da się ukryć.
Jest wiosna.
Wiecie co to oznacza?
Wielkimi krokami zbliża się początek sezonu. Już niedługo chwycę za plecak i zatopię się w rekoklimacie. Zdecydowanie.
Chciałabym napisać, że oznacza to również ożywienie na blogu (kto to widział tak milczeć bezczelnie?), ale... Może się okazać, że z moją regularnością będzie jak zawsze (czyli nie będziecie zdziwieni, prawda?). Zwłaszcza, że chciałabym już od tego roku oddzielić od mojego kącika tematy związane z rekonstrukcją.
Chciałabym i ... panikuję!
Wiosna jest.
Sezon dla niektórych już się zaczął, a ja nadal w proszku.
Wiosna zaskoczyła Astę. Ot. Chociaż wypatrywała, odliczała dni i wzdychała tęskno. Da się? Da się!
To teraz trzeba sprężyć rączki, zadbać o wydłużenie doby ("Więcej kawy!") i działać. Ewentualnie można się jeszcze sklonować. W sumie też miła opcja.
To mogę uznać, że milczenie już zostało przerwane. Pora wrócić do pracy.
Samo się wszystko nie ogarnie (serio, sprawdziłam).
(Wolin 2009) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz