Menu

wtorek, 6 marca 2018

Wpadłam!!!



A miało być tak pięknie.
Było wyzwanie. Sama je sobie rzuciłam.
Miał być nowy płaszczyk na zimę. I będzie... Kiedyś na pewno.

Nagle okazuje się, że jest marzec. Blisko pół roku ciszy i...
Blog przykrył kurz.
Płaszcza na zimę nie ma.
Ale zgodnie z obietnicą wymówek też nie ma.

Dałam się wciągnąć i pochłonąć bez reszty.

Krótko po przekroczeniu magicznej granicy między Starym a Nowym Rokiem w moje rączki wpadła żywica. Plan był grudniowy, ale jak to z reguły bywa - poślizg rzecz normalna. 
Wpadła mi w ręce żywica i nim się obejrzałam to ja w żywicy po uszy się zakochałam. Przez ten krótki czas intensywnie się poznawałyśmy, testowałyśmy i odkrywałyśmy. Uczyłyśmy się siebie.

No dobra....
Nie było tak kolorowo.

Ja się uczyłam, ja testowałam, ja sprawdzałam.
Ona robiła co jej się podoba. Zmuszała do rozgryzania kaprysów i wymyślania sposobów by im w przyszłości się nie dać... tak bardzo. Wciąż to ona trzyma mnie we władaniu i robi co chce. 

To dopiero początek mojej przygody z żywicą.
ZAPOWIADA SIĘ MEGA ZABAWA!!!

1 komentarz:

  1. Bardzo fajny, pozytywny post. Powodzenia ze wszystkim. :) Pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń