Koralikowe szaleństwo rozkwita.
Po cichutku do mojej pracowni wprowadzają się nowe kształty i kolory. Skubane zdobyły moje serce.
Po cichutku do mojej pracowni wprowadzają się nowe kształty i kolory. Skubane zdobyły moje serce.
A wszystko przez to, że z krosnem nadal mamy Ciche Dni.
Po przejściach z Alize Softy daliśmy sobie trochę przestrzeni. Doszliśmy do wniosku, że czas nieco z innej perspektywy spojrzeć na naszą relację, zwyczaje i... ten moment wykorzystały koraliki.
Wykorzystały i to bardzo bezczelnie. Zresztą zobaczcie sami co ze mną wyrabiają:
A to tylko namiastka, bo ile w ostatnim czasie przerobiłam koralików nie jestem w stanie zliczyć.
I w końcu stało się... Na mojej drodze pojawiły się i one - koraliki z pierwszego zdjęcia, czyli QuadraTile i Teardrops. Mój prawdziwy bzik dał o sobie znać głośno i wyraźnie...
Bo...
Pierwsza moja myśl na ich widok?
QuadraTile - "Jakie wspaniałe tabliczki tkackie!"
Teardrops - "I jsą jeszcze ciężarki!"
Tak. Może i mam z krosnem ciche dni. Może ostatnio za dużo nie tkam, a uwagę skupiam na koralikach, jednak tematyka tkacka ciągle gdzieś się w moich pracach pojawić musi. I przy tworzeniu biżuterii nie może być wyjątku.
I tak przechodząc do sedna...
Mam zaszczyt przedstawić/zaprezentować/pochwalić się moimi wymarzonymi kolczykami. Wreszcie je mam, są i już ze mną zostaną.
Pierwszy element Biżuterii Zbzikowanej Tkaczki stał się faktem. Tadam!
Kolejne elementy zestawu są nieco bardziej czasochłonne, ale pojawią się już wkrótce.
I od razu Wam się nim pochwalę - tutaj, albo na >>FP<<.
Obiecuję!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz