Menu

czwartek, 7 maja 2020

Nie bądź taki Szybki Bill (część druga)



Nadeszła ta chwila, w której z dumą mogę wstać i powiedzie:

TAK, ZROBIŁAM TO! UDAŁO SIĘ!

Ogłaszam sukces i świętowanie. Teoria w pełni sprawdziła się w praktyce, a gdyby nie Mój Niecierpliwy Duch - już pierwsze podejście dało by właściwy rezultat. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Nauka zdobyta w czasie >>Pierwszej Próby<< jest nie do przecenienia.

Ale właściwie o co jest ten cały szum?


Od około miesiąca całą moją uwagę skupiam na żywicy. Pochłania mnie bez reszty. Odkrywam nieznane dla mnie dotąd tereny, a pytanie "do czego jeszcze mogę jej użyć" ciągle mi towarzyszy.

Zupełnie nie wiem, jak to się dzieje i jak to jest możliwe, ale jakby Wszechświat wiedział o mojej fascynacji i postanowił pokierować moimi krokami. (Żart. Teoretycznie wiem, jak to działa i wiem, że nie bez powodu wśród propozycji filmów na Youtube wyświetlają mi się te konkretne. Ale odrobina magii nie zaszkodzi, co?)

Majówka tego roku daleka była od tradycyjnej. Zamiast rozbijać obóz, gdzieś na wyjeździe i zastanawiać się, gdzie najlepiej postawić kram, żeby chociaż kawałek imprezy zobaczyć - bujałam się między strefą true crime a filmami rękodzielniczymi. Jeden z filmików szczególnie przykuł moją uwagę (>>o ten<<).
FREE FORM! Tego mi brakowało! Zakochałam się w wizji uwolnienia się od wszelkiego rodzaju ograniczeń związanych z formami silikonowymi. Co się zobaczyło to się już nie odzobaczy. Uznałam, że ktoś właśnie rzucił mi wyzwanie. Decyzja zapadła. Muszę spróbować!

O rezultacie pierwszej próby już wiecie. Bezapelacyjnie moja niecierpliwość i nieuważność zaważyły na wyniku eksperymentu.

Niewiele brakowało, a numer dwa i trzy również podzieliły by los jedynki. Tym razem czuwałam nad przebiegiem procesu formowania i udało mi się w porę zareagować. Ufff.
Mogę w końcu pokazać Wam nad czym tak intensywnie ostatnio pracowałam.





Pierwsze dwa pojemniczki/kubeczki na przydasie już gotowe. Przed nimi jeszcze czas dojrzewania (żywica potrzebuje minimum tydzień na pełne utwardzenie), wygładzenie brzegów (niestety przedwczesna próba ułożenia ich na formie pozostawiła pamiątkę w postaci ostrych krawędzi) i crash testy (w roli głównej PoTomek oraz jego niczym nie skrępowana wyobraźnia).

Dziś kształtu nabiera trzeci kubeczek - docelowo kubeczek na szydełka (pierwsze dwa okazały się na to za niskie).

Od razu zaznaczam, że kubeczki oraz miseczki wykonane z tej żywicy nie są przeznaczone do kontaktu z żywnością. Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie zaczęła się  rozglądać za taką z odpowiednimi atestami. Szykuje się jeszcze więcej eksperymentów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz